Niedziela o synu marnotrawnym
„Drżę myśląc o dniu Strasznego Sądu. Jednocześnie, wszakże ufny w Twą łaskę jak Dawid wołam do Ciebie Bądź mi, Boże, miłościw, jako że nieprzebrane jest Twoje miłosierdzie”!
NIEDZIELA SYNA MARNOTRA WNEGO
W trzecią niedzielę okresu przygotowania do Wielkiego Postu słyszymy przypowieść o Synu Marnotrawnym (Łk. 15,11-32). Zarówno w przypowieści tej jak i w stychirach tej Niedzieli jest mowa o pokucie jako o powrocie z wygnania. Marnotrawny syn, czytamy, poszedł do dalekiego kraju i tam stracił wszystko, co posiadał. „Daleki kraj!” Zaiste, jest to jedyne słuszne określenie człowieczej doli, określenie, które naprawdę powinniśmy przyjąć, gdy rozpoczynamy nasze zbliżanie się do Boga. Ktoś, kto nigdy nie miał podobnego doświadczenia, kto nigdy nie odczuł, że jest odsunięty od Boga i prawdziwego życia, nigdy nie pojmie, co to takiego jest chrześcijańska wiara. I nikt, kto jedynie
w tym świecie jest rozkochany i nigdy nie doznawał tęsknoty za Inną Realnością, nie zrozumie, co to takiego pokuta. Pokuta jakże często sprowadzana bywa do chłodnego wyliczenia grzechów i przewinień, do uznania się winnym w sytuacji jakby „stanu oskarżenia”, a spowiedź i odpuszczenie grzechów traktowane są jako coś, czemu przysługuje „jurydyczny” wyłącznie charakter. Przy takim sposobie podejścia zostaje przeoczone coś bardzo istotnego, coś bez czego ani spowiedź, ani absolucja nie mają prawdziwego znaczenia i siły. To „coś” to uczucie wyobcowania od Boga, wyobcowania od łączności z N im i od życia w charakterze czegoś stworzonego i danego przez Boga.
Łatwo jest kajać się na spowiedzi, że naruszyło się post, zaniedbało się modlitwy czy pofolgowało się gniewowi. Co innego zdać sobie sprawę z tego, że utraciło się duchowe piękno, że znalazłem się daleko od mego prawdziwego życia, że coś bardzo cennego, czystego i pięknego uległo zwichnięciu w samej tkaninie mego istnienia. Tylko takie zdanie sobie sprawy i jednocześnie gorące pragnienie powrotu i odzyskania straconego domu oznacza prawdziwą pokutę. Otrzymałem od Boga cudowne bogactwa: przede wszystkim życie wraz z możnością korzystania zeń i napełniania go znaczeniem, miłością i wiedzą. Potem zaś przy Chrzcie Św. nowe życie samego Chrystusa, dar Ducha Świętego, pokój i radość Królestwa Niebieskiego. Otrzymałem możność poznania Boga i poprzez nieznajomość wszystkich innych rzeczy moc, by stać się Bożym synem. I wszystko to straciłem i dalej tracę i to nie tylko poprzez moje „grzechy” i „przewinienia”, lecz także przez największy ze wszystkich grzechów: odchylenie się od miłości do Boga i przełożenie „dalekiej krainy” nad przepiękny dom Ojca.
Lecz tu wkracza Kościół by przypomnieć mi o tym, com porzucił i com stracił. Przypomnienie to odbywa się, gdy modlę się takimi oto słowami Kondakionu na Niedzielę Syna Marnotrawnego: „Przez głupotę moją oddaliłem się od Ciebie i pospołu z grzesznikami roztrwoniłem bogactwa, któreś Ty mi dał. Wołam teraz, Ojcze, wraz z Synem Marnotrawnym: zgrzeszyłem wobec Ciebie, lecz Ty przyjmij mnie teraz kajającego się i niech będę jednym z Twych sług”. I oto, gdy tak się modlę, odnajduję w sobie i pragnienie, i siłę do powrotu:
” … wrócę się do miłościwego Ojca wołając ze łzami: przyjmij mnie jako jednego
z Twych sług … „.
Pozostaje wspomnieć jeszcze jedną liturgiczną osobliwość Niedzieli Syna Marnotrawnego. Tego dnia podczas jutrzni, po radosnych i uroczystych psalmach Polielejonu odśpiewywany jest smutny i pełen tęsknoty psalm Nr 137:
Nad rzekami Babilonu,tam siadaliśmy płacząc i wspominając
Syjon … Jakże nam śpiewać pieśń Panskq na ziemi obcej?
Jeżeli zapomnę ciebie Ieruzalem.niech uschnie moja prawica.
Jeżeli nie będę pamiętał o tobie i ciebie Jenaalem nie będę
wynosił nad wszelką radość moją, niech przylgnie mój język do podniebienia. (tłum. Czesław Miłosz)
Jest to psalm wygnania. Śpiewany był przez Żydów podczas niewoli babilońskiej gdy wspominali swoje święte miasto Jeruzalem. Stał się on po wsze czasy pieśnią człowieka, który uświadamia sobie swoje oddalenie od Boga i tym samym znów staje się człowiekiem: kimś, kogo, zważywszy,że jest on pielgrzymem Absolutu, ten upadły świat nigdy nie jest w stanie zaspokoić. Ten sam psalm śpiewany jeszcze będzie dwukrotnie, w ostatnie dwie niedziele przed Wielkim Postem. Oddaje on sens Postu jako pielgrzymowania i skruchy – powrotu do Ojcowskiego domu. W stichirach tego dnia mowa jest o człowieku, który wraca z dobrowolnego wygnania. Mowa jest o zagubionym, moralnie nieuporządkowanym człowieku, który „odszedł do da leki ego kraju” i tam roztrwonił wszystko, co miał. „Daleki kraj” to określenie stanu wewnętrznego człowieka. Kto w tym świecie czuje się jak „u siebie w domu”, ten nigdy nie odczuje tęsknoty za inną prawdą, nie zrozumie, na czym polega prawdziwa skrucha.
Lena Repeła
Źródła:
„Wielki Post “autor: Aleksander Schmemann i „ O nabożeństwie prawosławnym” o. Konstanty Bondaruk.